Protest pielęgniarek w Warszawie. Postulaty niemal niezmienne od lat
Protesty dotyczące służby zdrowia to najczęstsze demonstracje, z jakimi w naszym kraju mamy do czynienia. I to od lat. Choć nie jest to odkrywcza myśl, każe dojść do smutnego wniosku, że skoro pielęgniarki nieustannie wychodzą na ulicę, to ich sytuacja wciąż nie została poprawiona.
Organizatorami protestu w stolicy są członkowie Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP). W sieci pojawiły się pierwsze zdjęcia z demonstracji. Zgodnie z zapowiedziami na trasie prowadzącej od Sejmu do Belwederu ma się pojawić kilkanaście zgromadzeń po 25 osób w każdym. Taka forma protestu wynika z sytuacji pandemicznej, jaka panuje w naszym kraju i stosowania się do reżimu sanitarnego narzuconego przez władzę.
Oprócz tego zorganizowanego przedsięwzięcia, do stolicy napłynęły również pielęgniarki, które skrzyknęły się w mediach społecznościowych. Z informacji lokalnych mediów wynika, że mniejsze protesty odbywają się także w innych miejscach Polski.
Postulaty pielęgniarek
Pielęgniarki od lat alarmują, że ich liczba radykalnie maleje. Widać to dotkliwie na szpitalnych korytarzach. W placówkach notorycznie brakuje personelu medycznego, efektem czego jest również gorsza jakość opieki nad pacjentem. Chętnych na studia pielęgniarskie ubywa, a rząd nie pomaga zwalczyć tego problemu – uważają organizatorzy.
I tu pojawia się kolejny kłopot – chętnych brak, bo praca pielęgniarki nie jest dobrze opłacana. – Czarę goryczy przelała propozycja wynagrodzeń, jakie Ministerstwo Zdrowia zaproponowało pielęgniarkom w ramach nowelizacji ustawy o minimalnych wynagrodzeniach w ochronie zdrowia: – Pielęgniarki z tytułem licencjata potraktowano jak osoby bez wykształcenia medycznego, nie uwzględniając takich czynników jak doświadczenie zawodowe, odpowiedzialność czy nadzór nad innymi pracownikami, a to niezgodne ze schematem genewskim opracowanym przez Międzynarodową Organizację Pracy – dodaje w rozmowie z „Rzeczpospolitą” przewodnicząca OZZPiP.